2 Obserwatorzy
20 Obserwuję
Ola0311

Ola0311

Mroki tom I

Mroki tom I - Katarzyna Szewioła-Nagel Za oknem szaro, buro i ponuro. Marzy mi się znowu słońce na twarzy i ciepły wiatr we włosach. Niestety... nie prędko. Żeby przegonić tę jesienną depresję, wkradającą się już wszystkimi szczelinami, postanowiłam poczytać coś ciekawego. Oderwałam się więc od lekkich, romantycznych historyjek i zabrałam się za „Mroki” :) „Mroki” - tytuł krótki, prosty i intrygujący. Okładka – na tyle surowa aby przyciągnąć wzrok płci męskiej i na tyle „apetyczna” by zaciekawić damską część potencjalnych czytelników. Autorka – Polka, większości nieznana ( jeszcze!). Na szczęście jako czytelnicy jesteśmy coraz bardziej otwarci na nowe propozycje polskich autorów ( przynajmniej wtedy gdy chodzi o poważną pozycję, a nie kolejną „zapchajdziurę”, powielającą schematy tylko po to aby ktoś mógł zobaczyć swoje nazwisko na okładce). Nie jestem znawczynią tego gatunku, co już kiedyś podkreślałam, lecz do Mroków wyjątkowo coś mnie przyciągało. Tu podziękowania należą się Pani A. Chaudiere -autorce „Niewolnicy” ( jeszcze przede mną, ale już nie mogę się doczekać tego spotkania), gdyż to na jej stronie wypatrzyłam „Mroki”. Co prawda książka w wersji papierowej nie jest dostępna we wszystkich popularnych księgarniach, e-book dorwałam za to bez problemów w dobrej cenie i już po chwili, bez wychodzenia z domu lub czekania na listonosza, mogłam cieszyć się lekturą. Książka jest napisana prostym językiem, lecz prostota wynika tu jedynie z dopasowania do środowiska, w jakim toczy się życie bohaterów opowieści, a nie z braków językowych autorki. Akcja posuwa się do przodu w stałym tempie – nie za szybko, lecz trupy padają przy tym gęsto więc na nudę na pewno nie można narzekać. Trochę brakowało mi zmian w otoczeniu, bohaterowie przez większą część książki nie opuścili swojej małej wsi. I na miejscu mieli jednak pełne ręce roboty. Postaci są zróżnicowane. Trochę szkoda tylko, że poznajemy ich dość pobieżnie. Charaktery i przeszłość nie zostały zgłębione, w związku z tym trudno jest mówić o jakimś zaprzyjaźnianiu się z nimi od pierwszych stron. Polubić można ich jednak z pewnością! Książka jest bogata w różnego rodzaju „atrakcje” (o których wspomnę jeszcze za chwilę) i choć zdawać by się mogło, że co za dużo to niezdrowo, tym razem wszystko zaserwowano w dobrych proporcjach. Jestem typową kobietą więc mi do pełni szczęścia brakowało trochę tych damsko-męskich iskier. Mam jednak kolejny powód by sięgnąć po drugą część i zobaczyć czy coś się w tej kwestii zmieni. Aura za oknem nie nastraja pozytywnie i klimat „Mroków” lata nam z pewnością nie przybliży lecz mimo wszystko warto. Pani Katarzyna Szewioła-Nagel wykazała się pomysłem i talentem i stworzyła naprawdę sympatyczne czytadło ( i nie mam tu na myśli czegoś co czytamy w autobusie dla zabicia czasu tylko książkę, z którą miło jest spędzić chwilę świadomego relaksu). Z tego oto miejsca chciałam jeszcze kilka słów skierować do starszej młodzieży gustującej zarówno w fantastyce, jak i w różnego rodzaju paranormalnych historiach! Zachęcam was do zapoznania się z tą pozycją. Powody: Lubicie krwiopijców? Są. Lubicie zombie? Są. Lubicie magię? Jest. Lubicie gorącego, walecznego młodzieńca? Jest. Lubicie zwykłą dziewczynę/kobietę, która umie sobie radzić w życiu? Jest. Lubicie zakochaną zazdrośnicę gotową na wszystko by zdobyć obiekt swoich westchnień? Jest. Lubicie wilki? Są. Lubicie tajemnice? Są. Zapomnijcie na chwilę o mdłych miłosnych trójkącikach i oklepanych opowieściach z licealnych stołówek. Dajcie szansę „Mrokom” i spędźcie wieczór ( lub noc) z Leto! Polecam, autorce gratuluję i obiecuję częściej sięgać po twórczość rodzimych talentów, które zdecydowały się na stworzenie czegoś nawet jeśli nie pokrywa się to z obowiązującą chwilową modą! Ocena 7/10 i czekamy co będzie dalej :)

Zanim się pojawiłeś

Zanim się pojawiłeś - Jojo Moyes Moja opinia będzie krótka, gdyż recenzenci z pewnością przedstawią wszystkie szczegóły tej pozycji. Ja skupię się więc jedynie na tym, aby w kilku zdaniach pokazać Wam, że naprawdę warto poznać tę historię. O czym jest? O przyjaźni, młodości, miłości ( oczywiście!) i o tym, że każdy ma prawo do decydowania o sobie. Książka jest mądra i posiadająca to co cenię sobie najbardziej czyli zdolność wywołania w czytelniku całej gamy emocji! Bohaterowie są zróżnicowani, każdy z dobrym "zapleczem" różnych życiowych doświadczeń wpływających na ich postępowanie. Lou i Will są niesamowici - nieszablonowi, z silnymi osobowościami, całą masą wad i zalet! Gdyby byli realni, bardzo chciałabym się z nimi zaprzyjaźnić. Jest to literatura młodzieżowa lecz z pewnością wszyscy, bez względu na wiek, ceniący sobie niebanalne powieści obyczajowe, znajdą przyjemność w jej lekturze. To nie jest lekkie romansidło. Ta książka to przyjaciel, który mnie nie zawiódł i pokazał mi świat z jeszcze innej strony :) Polecam i rezerwuję specjalne miejsce na półce.

U progu szczęścia

U progu szczęścia - Aidan Donnelley Rowley Może niektórzy pamiętają, że początkowo w zapowiedziach okładka książki przedstawiała młodą dziewczynę w ślicznej białej sukience. I to właśnie ta okładka zaciekawiła mnie na tyle, że co pewien czas sprawdzałam, czy książka już wyszła. Nawiasem mówiąc, szkoda że została ona zmieniona. Dziewczyna wkładająca do ust niezbyt apetycznie wyglądającą truskawkę, mnie osobiście nie rusza wcale, ale haczyk połknęłam dużo wcześniej więc zmieniona okładka mnie nie zniechęciła. Zazwyczaj zanim zaczniemy czytać, tworzymy sobie w głowie własną wizję fabuły. Ja w tym przypadku poszłam na łatwiznę i stawiałam na lekką obyczajówkę o pokoleniu młodych, bogatych mieszkańców Nowego Yorku, ze sporą dawką humoru, imprez i osobistych „dramatów”. Dostałam jednak coś innego i początkowo czułam się oszukana. Oczekiwałam wesołej, szybkiej, romantycznej komedii! Czytałam więc, czytałam i nijak nie mogłam znaleźć tego, czego chciałam. Zalety zaczęłam zauważać po przeczytaniu ok 1/3 książki. Wtedy właśnie odrzuciłam ostatecznie swoje oczekiwania, zrozumiałam, że nie tędy droga i że czas spojrzeć na sprawę z innej strony. I co się okazało? Otóż okazało się, że mam w rękach naprawdę sympatyczne i jednocześnie mądre czytadło. Zgodnie z opisem, książka opowiada o życiu dwudziestokilkuletniej mieszkanki Nowego Yorku. Prudence ( która porzuciła swe pierwsze imię na rzecz drugiego- Quinn) jest młoda, zdolna, wykształcona, a jej życie osobiste zaczyna się właśnie ostatecznie stabilizować. Jak każdy z nas Quinn ma swoje słabości, ma momenty zwątpienia, mniej i bardziej pogodne dni. Przez otoczenie jest uznawana za osobę pewną siebie, przebojową i… szczęśliwą. Czy ona również tak postrzega samą siebie? Jej życie to praca, narzeczony, siłownia, taksówki, wino ( dużo wina!) i wspomnienia czasów, gdy wszystko było bardziej beztroskie, a uczucia prostsze do wyrażenia. I choć nasza bohaterka w głębi duszy pragnie fajerwerków, to zazwyczaj dla świętego spokoju podporządkowuje się do ogólnie ustalonych regół i nie wychyla przed szereg bez potrzeby. Polubiłam Quinn. Może dlatego, że odnalazłam w niej cząstkę siebie, a może dlatego, że życie Quinn tak naprawdę mogłoby się toczyć w zupełnie innym miejscu na świecie. Ukazane w tej książce problemy i życiowe dylematy, pokoleniowe różnice i oczekiwania, potrzeba bliskości fizycznej i psychicznej oraz zagubienie w tym pędzącym naprzód świecie, są uniwersalne i dobrze znane większości z nas. Tak jak mieszkańcy Manhattanu my– dwudziesto, trzydziestoletni mieszkańcy Europy też chcemy szczęścia, niejednokrotnie nie mając pojęcia, jak ma ono wyglądać. Tak jak Quinn tworzymy iluzję, skrywamy się za nią i czekamy, aż ktoś to zauważy i spróbuje przebić się przez tę fasadę, by poznać jacy naprawdę jesteśmy. Czekamy na kogoś, kto pokocha nas za te niedoskonałości, niepewności, małe i większe demony, z którymi nie zawsze umiemy sobie poradzić. Historia Quinn to próba zwrócenia uwagi na uczucia, o których na co dzień nie mamy ochoty lub odwagi myśleć i dyskutować zbyt wiele. Omijamy poważne rozmowy, odkładamy szczerość na później, chowamy do szuflady niespełnione marzenia i dusimy w sobie smutki. Pokolenie BlackBerry nie ma na nie czasu. Życie obecnych „szczęściarzy” wypełniają szybkie komunikaty, szybkie drinki, szybkie związki prowadzące do szybkiego zbudzenia i ogólnego rozczarowania. Wycieczkę w taki właśnie świat zaserwowano czytelnikowi „U progu szczęścia”. Autorka skupia się na głównej bohaterce , oddając narrację w jej ręce i pozwalając, byśmy razem z nią spróbowali odnaleźć się w dorosłym życiu. I naprawdę uważam, że warto wybrać się w tę poszukiwawczą podróż z Quinn. Oczywiście pamiętajmy, że jest to powieść obyczajowa, która z założenia ma umilić czas, a nie zmuszać byśmy od nowa definiowali nasz światopogląd. Zgrabnie wpleciono jednak w tę książkę parę życiowych prawd, które warto znać i od czasu do czasu sobie o nich przypomnieć. Polecam :)

Piąta fala

Piąta fala - Rick Yancey Na ten tytuł natknęłam się zupełnie przypadkiem. Nie miałam najmniejszego zamiaru rzucać się na niego zaraz po premierze, gdyż moja czytelnicza cierpliwość do szesnastoletnich bohaterów ratujących świat zdecydowanie osiągnęła punkt krytyczny. Książka wpadła jednak w moje łapki dzięki wymianie i jakoś tak się stało, że nie musiała długo czekać na półce na swoją kolej. Przyznam szczerze: jestem mile zaskoczona. Nie znaczy to wcale, że książka jest jakimś arcydziełem i tekst "najlepsza powieść fantastyczna 2013 roku" traktowałabym raczej z lekkim przymrużeniem oka, mimo tego lektura sprawiła mi sporą przyjemność ( a do maniaków tego gatunku nie należę). Co w niej zatem jest? Jest sympatyczna główna bohaterka i jej ciekawa oraz wiarygodna relacja z ojcem i młodszym bratem, jest dobrze nakreślone tło bez zbędnego wgłębiania się w szczegóły, jest prosty język nie zahaczający jednak o banał, jest zmiana narracji i krótkie rozdziały, które sprawiają, że strony przekładałam w tempie ekspresowym, jest dynamiczna i ciekawa akcja, jest sporo bohaterów drugoplanowych, jest odrobina niepewności dotycząca poszczególnych bohaterów i ich motywów i kilka innych drobiazgów, które sprawiły, że niewiele rzeczy mnie drażniło czy męczyło podczas czytania. I chociaż może w Piątej fali nie ma niczego specjalnie nowatorskiego, to ta historia naprawdę mnie wciągnęła i dała się polubić :) Jedyny zgrzyt to wątek miłosny. Uważam, że nie był do niczego potrzeby, zwłaszcza, że jest to dopiero pierwszy tom serii. Gdybyśmy musieli chwilę zaczekać na konkretne deklaracje uczuć to nikt by na tym nie stracił. Oczywiście polecam, choć raczej nie jako smakowity kąsek dla wielbicieli i znawców fantastyki lecz jako miłe czytadło dla każdego.

Shadowfever

Shadowfever - Karen Marie Moning Panie i Panowie, oto przed państwem Shadowfever - najlepszy dowód na to, że finał serii może przewrócić wasz świat do góry nogami ( i to kilka razy), wgnieść w fotel, przykuć do siebie i złamać serce przy rozstaniu. Najlepsza z całej piątki, niezapomniana i absolutnie mega-fantastyczna! Chylę czoła przed autorką i bardzo dziękuję za te godziny przyjemności :)

Rantis

Rantis - Aida Amer Autorka ma rzeczywiście talent do snucia ciekawych historii. Niestety nie trafiła w mój chwilowy książkowy nastrój i może dlatego nie umiałam jej należycie docenić. Mimo niewielkiej objętości dłużyła mi się niemiłosiernie i za diabła nie mogłam wczuć się w losy bohaterów. Ich historie, mimo iż pełne uczuć, wzlotów i upadków, były mi zupełnie obojętne. Może to ten upał za oknem, a może liczyłam na coś szybszego. Ostatecznie przeczytałam, odłożyłam na półkę i momentalnie zaczęłam myśleć o czymś innym. Książka nie jest jednak absolutnie zła czy przeciętna. To po prostu nie jest moja bajka.

Twisted Perfection

Twisted Perfection - Abbi Glines Przechodzę ostatnio fazę odpoczynku od wszystkiego co paranormalne i sięgam niemalże po same obyczajowo-romansowe historie, mniej lub bardziej zagmatwane lecz zawsze opierające się na schemacie "ona i on = WNM -prędzej lub później;)". "Twisted Perfection" to moje trzecie spotkanie z Abbi Glines i jest to znowu książka zdecydowanie lekkiego kalibru - typowy romans, idealny do poczytania na plaży czy w podróży, by czas upłynął szybciej, a rozum mógł całkowicie odpocząć od poważnych życiowych problemów. Ci z Was, którzy znają historię Blaire i Rusha doskonale znają już Woodsa. To właśnie on dostał tym razem rolę pierwszoplanową i mógł się wykazać. Od razu przyznam się bez bicia, że we wcześniej czytanych książkach bardzo mnie zaintrygował ( szczególnie w Never Too Far ) i byłam naprawdę ciekawa co z tego wyniknie. Zastanawiałam się również nad tym, czy autorka da nam w tej serii coś nowego, czy wykaże się pomysłowością czy też pójdzie znaną już ścieżką? Okazało się, że ta historia jest w swej budowie i formie bardzo zbliżona do "O krok za daleko". Mamy więc śliczną i zaradną młodą kobietę -Della i ślicznego i zaradnego młodego mężczyznę - Woods, mamy kilku znanych już przyjaciół/kolegów, rodziców Woodsa, którzy chcą pokierować jego życiem zawodowym i osobistym, mamy zazdrosną "jędzę", która chce zgarnąć Woodsa dla siebie, mamy wianuszek adoratorów wokół Delli i jej bardzo pogmatwaną przeszłość, która zmusiła ją by ruszyć przed siebie i szukać swojego szczęścia - podsumowując : wszystko jest na swoim miejscu :) A teraz usiądźmy wygodnie, zamknijmy oczy i zastanówmy się jak to się może poukładać ? Hmmm... A może lepiej nie zastanawiajmy się nad tym w ogóle gdyż odbierzemy sobie całą przyjemność czytania tej lekkiej, sympatycznej i relaksującej książki. Może jest przewidywalna do bólu ale tym wypadku nie o to chodzi by zaskoczyła nas i pozostawiła uczucie niedosytu pomieszane ze złością, że wszystko potoczyło się nie tak, jak my tego chcieliśmy ( oj wszyscy znamy to uczucie i pewnie wszyscy to często lubimy, lecz niekoniecznie w wakacyjnych romansach). Woods mnie tym razem lekko rozczarował Myślałam, że będzie miał jakiś pazur, jakieś cechy, które wyraźnie odróżnią go do tych wszystkich jego kumpli, ale niczego takiego nie znalazłam. Szkoda. Ale poza tym książka jest ok - dużo słońca, dużo sexu, dużo luzu. Oczywiście podobnie jak w przypadku "O krok za daleko" ostrzegam, by nie stawiać sobie poprzeczki zbyt wysoko. To zdecydowanie pozycja na jeden raz, która pozwoli się zrelaksować i raczej nie będzie zaprzątała waszych myśli zbyt długo po skończonej lekturze. Polecam jako przerywnik pomiędzy bardziej wymagającymi lekturami.

O krok za daleko

O krok za daleko - Abbi Glines Nie będę streszczać fabuły gdyż opis zamieszczony przy książce jest w mojej ocenie wystarczający. Przejdźmy do oceny. Na pierwszy ogień idzie gwiazda całego zamieszania czyli Blaire. Jest śliczna, seksowna, pracowita, bezinteresowna i niewinna. Jednym słowem – ideał. Wszyscy wiemy, że ideały są nudne, zwłaszcza w książkach, ale tym razem tak nie jest. Blaire naprawdę można polubić. I to od samego początku. Ta dziewczyna dużo daje, mało chce, jest uprzejma i skromna, ale również niezależna i zaradna. I ma broń w zasięgu ręki :) Ogólnie plus za główną bohaterkę. Do tego wymyślona przez autorkę historia kilku ostatnich lat życia Blaire jest na tyle wiarygodna, że pozwala wierzyć w jej brak doświadczenia z płcią przeciwną. Skoro ma to być gorący wakacyjny romans to przydałby się też oczywiście gorący obiekt westchnień. I tu na scenę wkracza Rush – Och! Ach! Ech! Syn gwiazdy rocka, super ciało, super dom, super praca, super sex każdej nocy. Szkoda tylko, że takich „Rush'ów” jest na pęczki w powieściach YA/NA i „nasz” Rush niczym się wśród nich nie wyróżnia. Jest typowym samcem alfa, który pokazuje swoje inne oblicze pod wpływem rodzącego się uczucia. Brzmi znajomo? No właśnie :) Reszta bohaterów jest niestety czarno-biała. Ci, którzy mają być mili, są mili, a ci którzy mają stanowić przeciwwagę robią wszystko by się wywiązać ze swojego zadania. Nie jest źle, ale znowu oryginalności brak. Przejdźmy do treści. Poważna mina dziewczyny na okładce i zagadkowy tytuł pozwalają przypuszczać, że będzie ciekawie i tajemniczo. Ja pozwolę więc sobie na sprowadzenie na ziemię waszych wygórowanych oczekiwań :). Na początek spójrzmy na oryginalną okładkę „Fallen too far” i zrozumiecie o co mi chodzi. Trzeba uczciwie przyznać, że jest to bardzo lekka lektura ( mimo iż opis sugerować może coś głębszego). Wszystko jest poprawne, czyta się szybko i ta książka naprawdę wciąga, ale fabuła sprowadza się do trzech punktów: dom, praca, Rush. Jeśli nie postawicie sobie poprzeczki zbyt wysoko to najprawdopodobniej będziecie zadowoleni, ale jeśli liczycie na arcydzieło gatunku to czeka was niemiła niespodzianka. Na polskim rynku wydawniczym nadal królują gorące, mocno erotyczne opowieści w których sex jest główną "osią" fabuły, rzadkością są natomiast normalne współczesne romanse obyczajowe opowiadające o życiu dwudziestolatków. „O krok za daleko” jest właśnie taką książką. Jeśli macie więc ochotę na lekki letni romans bez wybujałych erotycznych fantazji (choć ze sporą dawką "normalnego" erotyzmu) to śmiało chwytajcie tę pozycję w swoje łapki. Mi osobiście bardzo spodobał się pomysł i zachęciły mnie do przeczytania wysokie noty na portalu goodreads, ale sama książka trochę mnie zawiodła. Oczekiwałam bardziej złożonej historii, lecz uczciwie przyznam, że sięgnęłam po kontynuację najszybciej jak się dało. Dziękuję wydawnictwu Pascal za możliwość zapoznania się z polską wersją tej opowieści. :)

Zgoda na szczęście

Zgoda na szczęście - Anna Ficner-Ogonowska Od mojego ostatniego spotkania z Hanką i Mikołajem minęło ładnych parę miesięcy. Tęskniłam za nimi w długie zimowe wieczory i naprawdę czekałam na nasze ponowne spotkanie. Może dlatego moje oczekiwania były wysokie, zbyt wysokie. Uwielbiam "Alibi..." za jego świeżość, piękno i tajemnicę. Podobało mi się to powolne odkrywanie , powolne poznawanie wszystkich bohaterów tej opowieści. "Krok do szczęścia" był w mojej ocenie pomostem, niby znaliśmy już całe tło, mogliśmy bez problemów zgadywać dokąd wszystko zmierza, mogliśmy się cieszyć zgłębieniem historii wszystkich bohaterów, mogliśmy im kibicować i czekać na wielki finał. No właśnie - wielki finał, którym miała być dla mnie "Zgoda na szczęście" okazał się być po prostu kolejnym spotkaniem z dobrze znanymi ludźmi. Oczekiwałam jakiś fajerwerków, może nowych postaci, nowych wątków, jakiejś burzy z piorunami, po której nastąpi długo wyczekiwany happy end, a tego nie dostałam. Dostałam za to przedłużenie tego co było w poprzednim tomie, dostałam znów mnóstwo kwiecistego języka, mnóstwo przemyśleń, mnóstwo ciepła, miłości i szczęścia. Tym razem wszyscy bohaterowie zlewali mi się w jedno. Nikt się specjalnie nie wyróżniał, nawet Dominika "znormalniała" i wszyscy zachowywali się jak baaardzo dorośli i dojrzali ludzie. Zdecydowanie zabrakło mi młodości i świeżości, którą tak polubiłam w pierwszym tomie. Choć pewnie jest to trudną sztuką by trzeci tom czymś bardzo zaskoczył. Niech nikt się jednak nie zraża moim powyższym "ale" gdyż książka sama w sobie jest naprawdę dobra i całą serię szczerze polecam. Jeśli przeczytaliście dwa poprzednie tomy i styl Pani Anny przypadł Wam do gustu to jest to zdecydowanie książka, którą musicie przeczytać. Tego lata rozkładamy więc pomarańczowe leżaki plażowe lub wieszamy pomarańczowe hamaki, na stoliku stawiamy mrożoną herbatę ( lub gorącą jak kto woli ), bierzemy do ręki "Zgodę na szczęście" i zapominamy o całym świecie :) Cieszę się, że ta historia wpadła w moje ręce i jestem pewna, że w przyszłości podbije jeszcze wiele serc. Moje zostaje jednak przywiązane do pierwszego tomu :)

Never Too Far

Never Too Far - Abbi Glines Czyta się ekspresowo i ta książka naprawdę wciąga, ale nie oszukujmy się - napięcie, akcja i dialogi dorównują poziomem brazylijskim telenowelom. Ta historia to jedna wielka mydlana opera!!! W tym tomie największym plusem był Woods :)

Plan

Plan - Patrycja Gryciuk Ocena gdzieś pomiędzy 6 i 7 gwiazdek. Czyta się przyjemnie, akcja jest rozbudowana, historia wciąga i intryguje. Może nie wciska w fotel i nie zostaje w głowie na długo, lecz ja czuję się usatysfakcjonowana. Oczekiwałam babskiego czytadła z małą tajemnicą i to właśnie dostałam. Nie jest to zwykła, banalna opowiastka o kopciuszku i dwóch książętach z bajki. Tytuł od początku pozwala snuć domysły, że nie wszystkie zachowania bohaterów są naturalne, spontaniczne i oczywiste. I właśnie ta odrobina niepewności jest największym plusem książki. Podobało mi się również to, że bohaterami są osoby różnych narodowości, a sama akcja toczy się w różnych miejscach rozsianych po całym świecie. Autorka spisała się przy tym znakomicie i miejsca te opisane są w sposób realny z zachowaną odpowiednią ilością szczegółów. Miałam niedosyt ( zwłaszcza na początku) w kreacji głównej bohaterki. Przeszkadzało mi to, że ma zaledwie 17 lat i jest kreowana na kogoś wyjątkowego i bardzo inteligentnego. Nie było tego jednak widać w jej sposobie myślenia i zachowaniu. Kolejnym małym zgrzytem były niestety dialogi. Nie były one mocną stroną tej powieści, a dla mnie mają duże znaczenie w ostatecznym odbiorze książki. Ogólnie jednak polecam, zwłaszcza osobom lubiącym lekko zagmatwane powieści obyczajowe :) To było miłe oderwanie od rzeczywistości. Autorce gratuluję udanego debiutu i życzę powodzenia na przyszłość. Ja z pewnością sięgnę po jej kolejne książki. p.s. Cieszę się, że obyczajowe powieści polskich autorek dorównują poziomem pozycjom zagranicznym.

Kakrachan

Atlanci. Tom I. Kakrachan - Olis Nari Lang "Kakrachan" to dobra książka z ogromnym potencjałem. Zaciekawił mnie i sprawił, że chętnie sięgnę po kolejne tomy. Mam jednak kilka uwag :) 1. Kakrachan z powodzeniem mógłby być o 150 stron krótszy. Nie ma w nim aż tylu nagłych zwrotów akcji, a sama historia nie jest aż tak rozbudowana, by musiała zajmować prawie 600 stron. Trochę męczyło mnie to "lanie wody". 2. Liczyłam na trudniejsze zagadki. Cały czas miałam nadzieję że moje przypuszczenia okażą się nieprawdziwe i autor mnie czymś zaskoczy. Tak się jednak nie stało stało. A może moja kobieca intuicja miała po prostu lepszy dzień :) 3. Te ciągłe wielokropki !!!! Co chwilę ktoś przerywa dialog w połowie zdania lub mówi tylko "Ale...". I koniec. Dalszego ciągu można się tylko domyślać. 4. Dalema. Niestety nie wzbudziła mojej sympatii. Oczywiście godne pochwały są jej zachowania w obronie prawdy i innych osób, lecz do szału doprowadzały mnie sytuacje, gdy główna bohaterka rozmawia z kimś i już po chwili wścieka się i odchodzi nie chcąc wysłuchać nikogo do końca. Jej zachowania są sprzeczne.Po skończonej lekturze trudno mi było powiedzieć, jaka naprawdę jest ta dziewczyna. Właściwie warto potraktować tę książkę jako wstęp. Nie liczmy na to, że dowiemy się czegoś konkretnego o samych Atlantach. W kółko dowiadujemy się jedynie, że nie są tacy, jak się Dalemie wydaje. Słabe było również to, że wszyscy coś bardzo chcą Dalemie uświadomić lecz nic jej nie mówią, oczekują od niej, że sama domyśli się wszystkiego, a gdy zaczyna myśleć każą jej siedzieć cicho. No cóż, może zarówno my, jak i bohaterka dowiemy się czegoś z kolejnego tomu. Wiem, że trochę ponarzekałam, ale to dlatego, że sam pomysł wydał mi się ciekawy i żałuję, że nie wyciśnięto z niego więcej. Mimo tych wszystkich uwag "Kakrachan" jak najbardziej polecam zarówno młodzieży jak i dorosłym. Warto dać autorowi/autorce szansę. Historia mnie zaintrygowała i czekam na drugi tom. Mam jednak nadzieję na więcej akcji oraz więcej konkretnych informacji. Ocena 7/10.

Where She Went

Where She Went - Gayle Forman Rewelacyjna! Bałam się, że ta historia będzie naciągana, ale okazała się prawdziwa i równie dobra jak pierwsza część. Adam i Mia spotykają się ponownie więc czytelnik podświadomie czeka na wielki i cudowny happy end. No cóż ... to nie liceum, to dorosłe życie i tu wszystko jest trochę bardziej skomplikowane. Bohaterowie dojrzeli, przeżyli osobno kilka wzlotów i upadków, poznali smak sławy i jej cenę. Wydawać by się mogło, że poukładali swoje życie, na tyle na ile mogli, ale niewypowiedziane słowa i emocje upchnięte w najciemniejsze kąty tylko czekają by zaatakować :) Czytając tę książkę czujemy, że burza wisi w powietrzu i gdy w końcu się rozpęta nie uda się uniknąć bólu i łez. Czy oczyści atmosferę? Sprawdźcie sami. Najmocniejszą stroną tej książki jest niewątpliwie Adam. Trudno mu nie kibicować, nawet jeśli wiemy, że zachowuje się jak dupek. Mia na moją sympatię musiała tym razem pracować dość długo, lecz ostatecznie udało się jej to w 100%. Polecam z całego serca. To jedna, z tych książek, które naprawdę warto przeczytać, mimo iż z pozoru są banalną opowieścią o spotkaniu po latach i złożonych obietnicach.

Slammed

Slammed - Colleen Hoover Lubię, gdy po przeczytaniu książki stwierdzam "Tak, tego właśnie potrzebowałam". Lubię, gdy czekam z niecierpliwością na wieczorną chwilę spokoju, gdy będę mogła zacząć czytać dalej. Lubię, gdy książka sprawia, że chcę jednocześnie pochłonąć ją w całości, nawet kosztem zarwanej nocy, a z drugiej strony chcę dawkować sobie wspólne chwile by za szybko się nie skończyły. Lubię, gdy z pozoru zwykła historia powoduje u mnie zarówno szczery śmiech, jak i łzy. Lubię, gdy bohaterowie są ludźmi, których chciałabym spotkać na swojej drodze w prawdziwym życiu. Lubię, gdy po skończeniu sprawdzam jak najszybciej, czy jest ciąg dalszy. Lubię "Slammed"! Bardzo! Ponieważ jest dla minie właśnie taką książką. Jest jedną z tych, które chcę mieć na swojej półce bym od czasu do czasu mogła po prostu podejść, wziąć ją do ręki, otworzyć na dowolnej stronie, przeczytać fragment, uśmiechnąć się i znowu odłożyć na miejsce. Nie jest ani specjalnie oryginalna, ani wybitna pod względem językowym. Pewnie nie zatrzęsie waszym światem i nie wywróci go do góry nogami, ale w moje gusta trafiła idealnie i w tej chwili właśnie tego potrzebowałam! Wiem, że do niej wrócę aby z Lake i Willem "slam doors and poems".

Zanim mnie pokochasz

Zanim mnie pokochasz - Beatriz Williams Ocena tej książki sprawiła mi ogromną trudność. Początek był dobry, potem przez kilkaset stron książka była moim zdaniem naprawdę słaba i rozkręciła się na ostatnie 200 stron, które czytałam już z zapartym tchem nie chcąc jej odkładać nawet na chwilę. Pomysł na książkę ciekawy lecz bohaterowie, którzy są jednak najważniejsi w powieściach romantyczno-obyczajowych, nie porwali mnie niestety ani trochę. Przez większą część książki nie czułam między nimi żadnej wiarygodnej chemii, żadnego iskrzenia. Ciągle tylko "Kochanie to, kochanie tamto... Zaufaj mi, moja droga Kate...Nie jestem Ciebie warta mój drogi Julianie..." Jednym słowem nuda. Odrobinę inaczej spojrzeć na to można gdy dobrnie się do końcówki i wszystko się poukłada, ale nie ratuje to jednak całości. Niech nikogo nie przeraża ilość stron, gdyż książka ma niewielki format i sporą czcionkę więc czyta się bardzo szybko. Ogólna ocena 6/10 - chwilami bardzo dobra lecz przez zdecydowaną większość przeciętna. Mimo wszystko lektury nie uważam za stratę czasu i jeśli ta pozycja "chodzi za wami" (tak jak to było ze mną) to myślę, że warto dać jej szansę. Po prostu nie oczekujmy niesamowicie oryginalnej i intrygującej historii, a raczej lekkiego czytadła z nietypowym wątkiem podróży w czasie.

Układ doskonały

Układ doskonały - Jennifer Probst Niespodzianek chyba nikt się po tej książce nie spodziewa :) Jestem pewna, że wszystkie czytelniczki od początku dokładnie wiedzą jak to się skończy. Temat oklepany do granic możliwości. Na pierwszy rzut oka - banał, na drugi rzut oka - banał :), na trzeci rzut oka banał, ale ... dajcie mi wszyscy święty spokój bo chcę poczytać!!! Bardzo przyjemna książka. Jest to zasługa przede wszystkim głównej bohaterki, która potrafi zamknąć mężczyźnie usta ciętą ripostą i postawić na swoim. Można się oczywiście czepiać i znaleźć bez trudu mnóstwo niedociągnięć, ale uważam, że wśród wielu lekkich romantycznych historyjek zabarwionych odrobiną erotyzmu, wydawanych obecnie, ta jest naprawdę sympatyczna i godna polecenia. Humoru w sam raz, erotyzmu w sam raz. Szkoda, że fabuła nie jest chociaż odrobinę bardziej zaskakująca, a zakończenie mniej przesłodzone, ale na wieczór zamiast pudełka lodów idealna.